Inspiracje


Akcja ShareWeek istotna dla środowiska blogerów, youtuberów i podcasterów zainspirowała mnie do podzielenia się z Wami poniższymi przemyśleniami.   




Część I.

Czasem do działania brakuje nam fizycznej siły, jak mi, aby wcześniej opublikować ten tekst. Najczęściej jednak to wcale nie o taki rodzaj siły chodzi, a o tę którą dużo trudniej zbudować i pielęgnować w sobie. Mam tu na myśli, jakże ważną i niezwykłą, a często nieuświadomioną i jeszcze nieodkrytą, naszą siłę wewnętrzną. Dzięki niej bowiem potrafimy czasem przenieść górę, która chwile wcześniej wydawała się nam niemożliwa do udźwignięcia. Podziwiam bardzo kobiety, które potrafią przenosić te codzienne góry, mniejsze i większe. Ich siła jest tak ogromna, że nie dość że wykonują wiele syzyfowych prac w domu, to jeszcze świetnie zajmują się dziećmi, czasem także są to dzieci niepełnosprawne, pracują zawodowo lub poświęcają się swojej pasji, nawet mimo braku za to wynagrodzenia, a w międzyczasie rozbrajają bomby czy organizują rakietę z przystojnym astronautą, dla koleżanki która ma ogromną ochotę na chwilę wystrzelić się w kosmos ;) To jest po prostu AMAZING! Trochę dziwne, że to angielskie słowo pierwsze przyszło mi na myśl na określenie w skrócie, tego co czuję..



Ale co zrobić, gdy tej siły zwyczajnie brakuje, gdy bardzo byśmy chcieli zmienić coś w swoim życiu, zacząć podążać za marzeniami, robić to, co jest bliskie naszemu sercu i trwać na wybranej raz drodze, nawet gdy jest nieopłacalna, niepraktyczna czy niepopularna, ale zwyczajnie nie mamy odwagi i wystarczającej mocy w sobie? To trudne pytanie, ale znalezienie odpowiedzi staje się konieczne, bo tylko własna droga i robienie choć po odrobinie i w środku nocy, tego co kochamy, może sprawić, że chcemy, nawet mimo burz być tu, gdzie jesteśmy i dalej trwać na tym świecie... 

Ze znalezieniem w sobie siły, niejednokrotnie miałam sama problem. Pomysłów, na to co chciałabym robić nigdy nie brakowało, ale energia na ich realizację czasem bardzo szybko się kończyła. Kto mnie zna trochę lepiej, może czytał mój poprzedni blog czy całe moje opowiadanie, które publikowane było w 2014 r. na petronews.pl  Pisałam wówczas o Weronice, która miała ochotę uciec od swojego życia, może nie aż w kosmos i z przystojnym astronautą, ale prawie równie daleko. Pisanie o tych trudnych emocjach bohaterki, które czasami były moimi własnymi, paradoksalnie dodawało mi wówczas siły, aby czasem wręcz móc w ogóle wstać z łóżka. Czułam wówczas wyraźnie, że pisanie jest częścią mnie i chciałabym to robić, ale nie miałam żadnej konkretnej wizji i pomysłu na dalszą realizację tej pasji.
 A potem jedno przedwcześnie zgaszone życie, zakończyło także moje opowiadanie...
Gdy przestałam pisać natomiast, moja wewnętrzna siła bardzo osłabła. Okazało się później, że musiałam przejść wiele krętych dróg, odkryć nowy inspirujący kraj i inspirujących ludzi, głównie w internetowej rzeczywistości, aby na nowo zbudować w sobie siłę i ponownie zacząć tworzyć własną słowną przestrzeń. A ponieważ ostatnie dni były dla mnie kumulacją inspirujących drobnych zdarzeń, poczułam, że koniecznie muszę się z Wami tym podzielić.

Share Week Andrzeja Tucholskiego, o którym wspomniałam na początku, zakłada wskazanie trzech godnych polecenia blogów. Ja jednak, chciałabym przede wszystkim wskazać po prostu inspirujące mnie osoby, które funkcjonują w przestrzeni internetowej, prowadzą swoje strony, ale niekoniecznie są to blogi. 

Zacznę zatem od niezwykłej kobiety, nie blogerki a reporterki :) Część z Was zna ją być może jako trójkową Matkę Polkę Feministkę, a znaleść ją możecie już na dwóch profilach FB- MPF i MRI :)
Joanna Mielewczyk 2 lata temu ruszyła w nieznane - bez znajomości języka i nikogo na miejscu zamieszkała razem z mężem i dwójką dzieci w Monachium. Swoją odważną decyzją, dodała jednocześnie mi odwagi, bo byłam akurat, na etapie rozterek czy zdecydować się na podobny krok tylko w angielską stronę. Pani Joanna stała mi się wówczas bliższa i zaczęłam z ciekawością przyglądać się, jak sobie dalej poradzi w tej sytuacji. Przez pewien czas pięknie godziła pracę w Trójce z mieszkaniem za granicą. Niestety, do mojej wówczas ulubionej stacji radiowej, przyszły też w końcu nieciekawe zmiany panoszące się już w całym kraju, i z wielu świetnych audycji i redaktorów radio zwyczajnie zrezygnowało. Obecnie zatem, pani Joasia nie pracuje zawodowo, ale obie audycje, które prowadziła w radiu, kontynuowane są za pomocą Internetu, bo jest to jej pasja i za to ją podziwiam!  Regularnie raz w tygodniu, można więc posłuchać świetnie przygotowanego przez nią materiału, na który ja czekam z coraz większą niecierpliwością. Wszystkie bowiem rozmowy pani Joanny są niezwykłe. Mimo, że poruszane tematy nieraz są trudne czy wręcz bolesne, to po wysłuchaniu audycji czuję się wzmocniona, bo w każdej historii jest iskierka nadziei, że wszystko ułoży się dla bohaterów pomyślnie i  jednocześnie pokazują one, że nawet w skomplikowanych i bolesnych sytuacjach, można znaleźć sposób, żeby to przetrwać i  iść dalej swoja drogą. Pani Joanna w tych rozmowach zawsze potrafi stworzyć atmosferę ciepła, życzliwości i autentyczności, co udało jej się również ostatnio w transmisji na żywo, odpowiadając na pytania, które otrzymuje od słuchaczy i dzieląc się np. tym, że ma mnóstwo pomysłów, do których się zapala, ale niekoniecznie potem realizuje - czyli kolejna rzecz, która nas łączy ;) 
Dzięki jej ostatniej wtorkowej rozmowie, (którą każdemu polecam posłuchać) odkryłam natomiast kolejną inspirującą kobietę czyli panią Gabrysię z kobiecasiła.pl . Passją tej niezwykłej potrójnej mamy, jest pomoc kobietom w odkrywaniu i budowaniu własnej siły. Jestem zachwycona tym, co robi i zamierzam z tego odkrycia również czerpać w budowaniu własnej siły. 


Inna Pani, potrafiąca dodawać ludziom wokół mocy, to pisarka, podróżniczka i łowca - jak sama o sobie piszę na Fb. Jest drobną blondynką, która potrafi przetrwać w dżungli, emanuje z niej siła i uwidacznia się we wszystkim, co robi. Jedynie dla tej pani włączałam niegdyś w niedzielne przedpołudnie pewne komercyjne radio. Chodzi oczywiście o fantastyczną Beatę Pawlikowską. Mimo jednak, że książek napisała mnóstwo, ja znam jakiś ich malutki ułamek, ale to jej żółte karteczki, publikowane w postach na fb, codziennie wprawiają mnie w pozytywny nastrój, motywują i inspirują. Jakże prosty i świetny pomysł na rozpoczęcie każdego dnia!
Pani Beata publikuje także piękne zdjęcia ze swoich podróży na krańce świata, (które to podróże zaczęła realizować, dzięki kolejnym małym krokom jak odmawianie sobie codziennie jednego pomidora - godna podziwu determinacja. A jej zdjęcia sprawiają, że wiem, że świat jest piękny i coraz bardziej mam ochotę, bez lęku, ruszać w nieznane :) Do tego wszystkiego wysyła ona z wielką mocą często swe słowa mędrca, który przeszedł wiele i wiele widział.  Trafiają one prosto z jej domowego zacisza albo jakieś rajskiej plaży i od razu sprawiają , ze świat i życie stają się dużo prostsze :)

Ponieważ mój tydzień krążył wokół siły kobiet, a inspiracji miało być 3, to napisze Wam o kolejnej amazing woman, dla odmiany z branży muzycznej. Jak o niej myślę, to od razu widzę tą promienną i piękną twarz z niesamowitym afro i w dodatku zupełnie bez makijażu! Tak, chodzi oczywiście o Alicia Keys, którą muzycznie znam od dawna, ale dopiero teraz zakochałam się w niej! Wszystko, co ostatnio robi, w jaki sposób i co mówi, i oczywiście jak śpiewa HERE, jest naładowane takim niezwykłym power'em, że wręcz można go fizycznie poczuć. Jej autentyczność i całkowite pójście za głosem swojego serca w ostatniej swej płycie jest przeogromnie inspirujące! Najlepiej zresztą sami zobaczcie ją here w niezwykłym materiale i koncercie na łodzi w NY city :)

W tym miejscu miałam przejść wreszcie do wskazania konkretnych ciekawych blogów, które śledzę, Ponieważ jednak rozkręciłam się zbyt mocno w pisaniu, to żeby Was nie zamęczyć na koniec tygodnia,  na drugą część zapraszam po przerwie ;) 

Na koniec posłuchajcie jeszcze dziesięciominutowej rozmowy pani Joanny, przez którą ta cała moja lawina słowna, w tym tygodniu ruszyła. A znajdziecie ją klikając w link - kobieca siła.

Czerpmy energię z inspiracji, które są wokół, żeby dalej odkrywać i budować własną siłę, wzmacniać ją każdego dnia a potem także zacząć się nią wreszcie dzielić. Co w dzisiejszych czasach, kiedy wokół tyle zagrożeń i zła, wydaje mi się wyjątkowo ważne..


Pozdrawiam i życzę dużo wewnętrznej wiosennej siły na weekend! :)
Takie widoczki podczas spaceru także mnie inspirują :D


Część II.

Miałam zacząć od bloga, który obserwuję najdłużej, ale nie byłoby pewnie tego całego zamieszania, które w swoim życiu robię obecnie moim blogowaniem, gdyby nie strona znana mi najkrócej i najmniej. 
Konfabula.pl została odkryta przeze mnie przypadkiem, choć w te za bardzo nie wierzę ;) W każdym razie nie pamiętam jak na nią trafiłam, ale za to nigdy nie zapomnę, że to artykuł z tej właśnie strony dał mi ostatecznego kopniaka i popchnął w stronę pisania własnego bloga. Od dawna wiedziałam, że pisać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi jak co komu wychodzi, ale przecież o to...by się nie udusić! Lub nie eksplodować od nadmiaru myśli w głowie ;) To zapewne bardzo istotne. Od pani Moniki, blogerki i potrójnej mamy, mieszkającej w małym miasteczku, dowiedziałam się jednak, że pisać nie tylko każdy może, ale wręcz powinien! Bo dzięki pisaniu można mieć lepszą pracę wątroby i płuc, lepszą odporność, obniżyć ryzyko depresji, polepszyć pamięć, a nawet wyniki w sporcie! A skoro tak, to jak nie skorzystać z tych dobrodziejstw? Więcej zalet pisania, blogowania i ciekawych tekstów, które sama dopiero stopniowo poznaje, a których cała masa nie dotyczy wcale rodzicielstwa, znajdziecie na konfabula.pl
Dla odmiany pora teraz na pana. Michała Górecki to typowy bloger, a do tego według mnie, świetny ojciec i mąż, który ogarnia w swym domu także gotowanie! Jego blog mikemery.pl obserwuję najdłużej i paradoksalnie dzięki jego stronie o rodzicielstwie z męskiej perspektywy, odkryłam również jego niezwykłą żonę Marysię. Prowadzi ona także swoją stronę mamygadżety.pl i robi mnóstwo ciekawych rzeczy, a przy tym wszystkim zajmuje się oczywiście z pomocą świetnego męża, trójką dzieci! Gdyby właśnie nie Marysia, nie byłoby dziś mojego uzależnienia od sznurka i szydełka, bez którego jednak po pół roku nie wyobrażam już sobie funkcjonowania ;) 
Dzięki Marysi mogę zrobić koszyk na tegoroczną święconkę
a synom easter bonnet na paradę do szkoły :D
Podsumowując Michał, Marysia, ich dwie córki i synek to dla mnie świetny przykład niesamowitej wielodzietnej rodziny, którą cenię za zdrowe podejście do rodzicielstwa i inspirację do ciekawych podróży i aktywności z dziećmi. Polecam zwłaszcza rodzicom, którym ciężko nieraz, jak mi,ogarnąć tylko dwoje ;)
Kolejny mężczyzna, który skłania mnie do spojrzenia z innej perspektywy na bliskie mi obecnie tematy to niezwykły Brytyjczyk. Tego przedsiębiorcę, pisarza, blogera i vlogera w jednym, odkryłam, jak i tysiące Polaków, pół roku temu dzięki jego wzruszającemu filmikowi z okazji 11 listopada. Przez miłość do kobiety, 7 lat temu zamieszkał on na stałe w Polsce i jak twierdzi – również pokochał nasz kraj. Oprócz tego wyczynu, dokonał jeszcze kolejnej rzeczy wręcz niemożliwej dla większości obcokrajowców, czyli nauczył się w kilka lat świetnie mówić po polsku. A do tego wszystkiego, mimo także trudnych doświadczeń, świetnie odnalazł się w polskiej paradoksalnej rzeczywistości. Może to trochę dlatego, że funkcjonuje on w rzeczywistości stolicowej, a życie w Warszawie to trochę inna bajka niż np. życie w Radomiu. Patrick Ney, bo o nim oczywiście mowa, w swych filmikach odpowiada raz na jakiś czas na pytania, obserwujących jego profil Polaków. W poprzednim tygodniu, tym razem bardziej na poważnie, odpowiedział na wiele pytań, w tym jedno ode mnie, co było bardzo miłe i stało się kolejnym kamyczkiem wrzuconym do worka pozytywnych zaskoczeń tamtego tygodnia. Jeśli macie ochotę zobaczyć, o co pytałam to musicie dotrwać do końca  filmu -   Paddy odpowiada. Polecam zaglądać choćby na jego profil - PaddislawWedrowniczek, bo samo dowiadywanie się jak Polskę i Polaków widzi obcokrajowiec jest niezwykle ciekawe. Przy okazji może dowiesz się wkrótce jakie, wg Brytyjczyka, jest lekarstwo na nienawiść, której niestety w naszym kraju jest dość dużo i zobaczysz jak promuje on nasz kraj na zewnątrz w języku angielskim.

Obecnie czerpię inspiracje i motywację z wielu stron i tak naprawdę ze wszystkiego wokół. Ogromnie inspirujące bowiem mogą być nawet kampanię społeczne, które pokazują jak wiele łączy na pierwszy rzut oka zupełnie różnych ludzi lub że poczucie starości nie istnieje dopóki się rozwijasz i wciąż uczysz. Piękne teledyski czy nawet parodie wypowiedzi eksperta, któremu w wystąpieniu telewizyjnym przeszkodziły dzieci, a nawet reklama witryny internetowej  – wszystko to ostatnio pokazuje mi niezwykłą siłę i moc kobiet, co dodaje mi także mnóstwo energii :) Momentami przyprawia to także o niezły zawrót głowy, który pewnie i ja w tym momencie zafundowałam Tobie drogi czytelniku, więc proszę wybacz, weź głęboki oddech i wytrzymaj jeszcze chwilkę, bo muszę (inaczej się uduszę ;) choć króciutko wspomnieć jeszcze o kilku stronach, z których obecnie korzystam najwięcej czyli:
  • polkisobieradza.com – portal o niezwykłych emigrantkach, takich jak na przykład pani Dorota z Holandii, która mając 40 lat zaczęła Studia na Akademii Fotografii w Amsterdamie a ostatnio jej cykl fotografii The Watcher and the Dancer  zdobył trzecie miejsce w konkursie Tokyo International Foto Awards w kategorii Portfolio! Historia niezwykle motywująca do nierezygnowania z własnych marzeń i zmian w żadnym wieku! Całą masę inspirujących przykładów znajdziecie na tej własnie stronie. A może kiedyś znajdziecie też tam moją historię? ;)
  • job-choice.net oraz magazyn pracujetamgdziechce na fb to również godna polecenia strona, gdzie można się np. przekonać że slow life jest możliwe w dzisiejszej zabieganej rzeczywistości oraz dowiedzieć o wielu przydatnych rzeczach związanych z pracą zdalną czy prowadzeniem własnej firmy. A zatem fajna lektura dla osób chcących pracować na własnych warunkach.
  • Blog mamaw.uk również polecam, a zwłaszcza mamom z UK ;) Znajdziecie tam bowiem mnóstwo ciekawych tekstów, a zwłaszcza o dwujęzyczności waszych dzieci, a także tworzone przez autorkę piękne kartki okolicznościowe :)

Dziękuję wszystkim osobom z części I i II tego tekstu za strony, które prowadzą i za to, że mogę codziennie czerpać energię, płynąca z tego co robią. Staje się ona obecnie moim paliwem i napędza mnie, żeby ruszać i biec dalej, więc uważajcie, bo podobnie jak pani Joanna (o której pisałam w części I) – dopiero się rozkręcam :D  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz